Ewa Pietruszczak to razem z Barbarą Pietruszczak i Ewą Kwiatkowską współtwórczyni moonki – inicjatywy zajmującej się pomaganiem dojrzewającym dzieciom i ich rodzicom lub opiekunom w budowaniu pozytywnej relacji z ciałem. Projekt moonka łączy rzetelną wiedzę z empatią i pozytywnym podejściem do ciała oraz edukacją na temat emocji i relacji. Bez tabu i kompleksów. To jedna z osób, która znalazła się na liście 100 SEXEDPL i Forbes Women.
Skąd czerpałaś wiedzę o seksie i seksualności?
W wieku szkolnym z lekcji biologii w IV klasie i od Michaliny Wisłockiej, której książka była w moim domu. Na poważnie zajęłam się tym tematem, gdy postanowiłyśmy założyć moonkę i wydać książkę o dojrzewaniu dla dziewczynek. Myślę, że jak większość mam-aktywistek, chciałam uchronić dzieci przed niedobrymi doświadczeniami, które były moim udziałem. Brakowało mi wiedzy a przede wszystkim wsparcia dorosłych.
Czy to znaczy, że rodzice nie rozmawiali z Tobą o seksie? Że to był temat tabu?
Nie było w ogóle takiego tematu. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby zapytać mamę o kwestie związane z ciałem czy seksem. To było „oczywiste”, że o tym się nie mówi. Gdy zaczęłam dojrzewać, bałam się, że umieram. Ból piersi był dla mnie oznaką raka, a naturalne wydzieliny dowodem na jakąś chorobę.
Dlaczego tak trudno jest w Polsce rozmawiać otwarcie o seksualności?
Rewolucja seksualna z lat 60. i 70. musnęła jedynie Polskę. Nie mieliśmy masowych ruchów kontestujących konserwatywne normy obyczajowe ani debat, w których mogły ścierać się różnorodne poglądy na temat roli seksu, seksualności czy ról społecznych. Dyskusje cementowały i cementują nadal normy katolickie ze swoim specyficznym nastawieniem do ciała. W pewnym sensie teraz nadrabiamy zaległości. Powoli, bo trudno się rozmawia na tematy, których się wstydzimy. Dlatego w moonce mówimy, że „oswajamy dojrzewanie” – oswajamy rodziców i opiekunów z tematami dotyczącymi seksualności, żeby łatwiej było im dawać wsparcie swoim dzieciom.
W jakich tematach związanych z edukacją seksualną nastolatki/dorośli mają braki?
We wszystkich. W związku z wieloletnim już brakiem powszechnej edukacji seksualnej w szkołach, a także niewystarczającą edukacją dorosłych w tym obszarze, mamy teraz w Polsce sytuację naprawdę dramatyczną. Jeden z podstawowych braków dotyczy tego, czym właściwie jest edukacja seksualna. Dla wielu dorosłych to jest nauka o tym, jak uprawiać seks. Może to być jeden z powodów niechęci do takiego przedmiotu. To jest wielkie nieporozumienie. Myślę, że każdy rodzic chciałby, żeby jego/jej dziecko wiedziało, co się dzieje z ciałem podczas dojrzewania — co jest normą, a co może wzbudzać niepokój, żeby dziecko umiało odpowiednio zareagować, gdy dzieje mu się krzywda, żeby było pewne siebie i umiało budować relacje. To jest właśnie edukacja seksualna. I bardzo jej wszyscy potrzebujemy. Przez edukację rozumiem nie tylko wiedzę, ale również umiejętności i postawy.
W jaką wiedzę i umiejętności wyposażyć dziecko, żeby mogło przygotować się świadomie do rozpoczęcia życia płciowego?
W moonce operujemy pojęciem ciałopozytywności. Uważam, że to jest podstawa. Nie tylko do świadomego rozpoczęcia współżycia, ale w ogóle do życia w dobrostanie.
Dwa lat temu zostałam poproszona o opowiedzenie o moonce i ciałopozytywności podczas konferencji „Człowiek żyjący z HIV w rodzinie i społeczeństwie”. Zaciekawiło mnie, jaki związek między problematyką HIV a działaniami moonki zobaczyli organizatorzy. Okazało się, że dla nich moonkowa gra o dorastaniu i przewodniki „Twoje ciałopozytywne dojrzewanie” to doskonałe przykłady narzędzi profilaktycznych, dużo bardziej skutecznych niż klasyczne pogadanki.
Jakie zagrożenia, negatywne zjawiska wynikają z braku mądrej edukacji seksualnej?
Fundujemy ciągle dzieciom doświadczenia, których mogłyby uniknąć. Dojrzewanie to kilka lat, podczas których dzieci przechodzą ogromne zmiany, z którymi pozostawione są same sobie — bez rzetelnej wiedzy, bez wsparcia życzliwych dorosłych. Ten okres życia ma bardzo duży wpływ na ich zdrowie psychiczne, umiejętność zadbania o siebie i swoje granice teraz, a także w dorosłości.
Dojrzewające dziewczynki tracą naturalną pewność siebie i zaufanie do swojego ciała. Według raportu dla Fundacji Kulczyk z 2020 roku, dla połowy biorących udział w badaniu nastolatek pierwsza miesiączka to negatywne doświadczenie, a co czwarta deklaruje bardzo negatywny stosunek do okresu.
Wiemy z badań marki Dove, że dziewczęta, które nie czują się dobrze we własnym ciele, nie angażuje się społecznie, cierpią na zaburzenia odżywiania lub w inny sposób narażają swoje zdrowie.
Edukacja seksualna normalizuje naturalne procesy takie jak miesiączka. Oswaja je. Może zamienić wstyd i strach na zrozumienie i wdzięczność. Edukacja seksualna to również kwestia budowania obrazu ciała, czyli myśli i przekonań na temat tego, jak wygląda nasze ciało i w konsekwencji to, jak się w nim czujemy. Ze względu na czas, jaki dzieci spędzają w mediach społecznościowych i udowodniony negatywny wpływ Instagrama czy TikToka na postrzeganie swojego ciała, jest to temat bardzo aktualny.
Prawie połowa chłopców biorących udział w badaniu „Dojrzewanie polskich chłopców” infuture.institute i moonki zadeklarowała, że z wyzwaniami okresu dojrzewania najczęściej radzi sobie sama. Chłopcy informacji o dojrzewaniu szukają w internecie albo wśród rówieśników. Mało prawdopodobne, aby z tych źródeł uzyskali rzetelną wiedzę na przykład na temat polucji, samobadania jąder, zdrowego radzenia sobie z emocjami czy świadomej zgody.
Tych statystyk nie zmieni jedna lekcja czy jedna książka na temat edukacji seksualnej. Rzetelna wiedza to podstawa, ale edukacja według mnie to kształtowanie zdrowych postaw. Do tego potrzebne są rozmowy, pozytywne wzorce, dobre doświadczenia, czyli wsparcie mądrych dorosłych.
Dlatego w fundacji moonka zajmujemy się zarówno dziećmi jak i ich otoczeniem — rodzicami, nauczycielami, opiekunami, specjalistami.
Czy marki i firmy powinny angażować się w działania na rzecz edukacji seksualnej?
Przez wiele lat pracowałam w dużych międzynarodowych korporacjach, odpowiadając za rozwój i komunikację marek, w tym Dove. Miałam okazję brać udział w działaniach marketingowych, które realizowały ważne społecznie cele. Obserwowałam również wiele marek, które w reklamach, być może nieświadomie, utrwalały szkodliwe stereotypy odnośnie wizerunku ciała czy ról społecznych.
Firmy i marki coraz częściej myślą o tym, jak ich sposób funkcjonowania i komunikacji wpływa na społeczeństwo. Nie mają wyboru, ponieważ wymagają tego od nich konsumenci, pracownicy, szczególnie pokolenie Z wchodzące na rynek pracy, i regulacje prawne takie, jak chociażby dyrektywa CSRD Komisji Europejskiej. Bardzo liczne są również małe marki, takie jak moonka, dla których oddziaływanie społeczne jest powodem ich powstania, a rozwijają się dzięki wsparciu społeczności.
Uważam, że obowiązkiem firm i marek powinno być myślenie o tym, w jaki sposób ich działania mogą wpływać na sposób myślenia i widzenia świata przez ich odbiorców.
Warto zacząć od swoich pracowników i ich rodzin. W fundacji moonka mamy konkretne propozycje dla firm w tym zakresie. Cieszą mnie również takie inicjatywy jak „Karta Dziecka w Biznesie” zainicjowana przez Forum Odpowiedzialnego Biznesu. Łącząc fantastyczne zasoby firm i marek (i nie myślę tutaj jedynie o budżetach) z wiedzą i doświadczeniem osób i organizacji zajmujących się w Polsce edukacją seksualną, możemy pomóc dzieciom i dorosłym w budowaniu satysfakcjonujących związków, dbaniu o zdrowie oraz bezpieczny i radosny seks.