Opublikowano: 1 sierpnia 2024
Zuzia ma 24 lata. Pracuje jako niania i jest propagatorką wychowania estetycznego. Prowadzi warsztaty o sztuce nowoczesnej dla dzieci. Od dwóch lat jest także mężatką. – Mam wrażenie, że dziś dużo większą uwagę niż w przeszłości przykłada się do myślenia i planowania ewentualnego rodzicielstwa. Wiemy, że mamy taki wybór. Nie musimy wchodzić w schemat: praca — małżeństwo — dzieci, tylko faktycznie możemy to przemyśleć i podjąć decyzję samodzielnie.
Co skłoniło Cię do udziału w naszej kampanii „YES, I don’t”?
Zuzia Kacalińska: Uważam, że głos młodych osób, które decydują się na bezdzietność, jest nadal niedoceniany i traktowany niepoważnie. Wiem, że to będzie bardzo długi i niełatwy proces, dlatego myślę, że fajnie byłoby go przyspieszyć. Tym bardziej cieszę się, że w kampanii pojawiają się nie tylko młode osoby, które zdecydowały się na niedzietność, ale też osoby z większym życiowym doświadczeniem.
Jesteś najmłodszą bohaterką kampanii, która o swojej niedzietności postanowiła opowiedzieć innym. Kiedy zdałaś sobie sprawę z tego, że nie chcesz mieć dzieci? Czy to było w tobie od zawsze, czy może był to proces, coś, co w Tobie narastało?
Nie było to we mnie od zawsze, ale kiedy zaczęłam pracować jako guwerniania, zderzyłam się z realnymi trudami wychowywania dzieci. Zrozumiałam, że ja się w tym realizuję i jest to dla mnie najwspanialsza przygoda na świecie, ale tylko w ramach tych 8, 10, 12, a nie 24 godzin na dobę. Byłam już wtedy w związku z moim partnerem (od dwóch lat mężem), dlatego zaczęliśmy siebie w tej przestrzeni niedzietności eksplorować i rozmawiać o tym. Okazało się, że on również absolutnie nie chciałby mieć dzieci. Przed ślubem odbyliśmy na ten temat jeszcze jedną rozmowę i podjęliśmy decyzję już na stałe. Myślę, że w ogóle super jest rozmawiać o tym przed ślubem, aby uniknąć później rozczarowań.
Wasza decyzja oznacza, że Twoi rodzice i teściowie nie będą mieli wnuków. Jak zakomunikowaliście to najbliższym? Czy musieliście się z tego tłumaczyć?
Podczas całego procesu myślenia i mówienia o niedzietności, przebąkiwaliśmy o tym, że nie chcemy mieć dzieci i badaliśmy teren. Myślę, że moi rodzice od dłuższego czasu wiedzieli, że ja się roli mamy nie podejmę, a teściowie dowiedzieli się o tym w momencie podejmowania decyzji o ślubie. Myślę, że może w nich jeszcze tlić się jakaś nadzieja, że te dzieci się kiedyś pojawią.
A jak to wygląda, jeśli chodzi o środowisko osób Ci bliskich, przyjaciółek, kolegów, koleżanek. Czy Wy o niedzietności rozmawiacie? Czy to jest temat, który się pojawia między wami?
U nas ten temat jest stale na językach. Nie mamy problemu, aby rozmawiać o seksualności, nie ma dla nas raczej tematów tabu. Widzę, że większość młodych osób poważnie zastanawia się nad tym, czy chce mieć dzieci, natomiast nie spotkałam się jeszcze z ludźmi w moim wieku, którzy byliby tak bardzo zadeklarowani, że na pewno ich mieć nie chcą. To może wynikać między innymi z tego, że nie mają w swoim otoczeniu dzieci, więc trochę nie wiedzą, z czym wiąże się rodzicielstwo i jak praca przy dzieciach na co dzień wygląda. Większość osób w moim wieku myśli o tym, by nie mieć dzieci, ale nie jest jeszcze w 100 proc. zadeklarowana. Wśród powodów, które wymieniane są najczęściej, przeważają ekonomiczne i ekologiczne, obecny jest strach przed wojną i ogólnie napięta sytuacja polityczna. Na pewno nie jest to według nich odpowiedni moment, aby mieć dzieci.
Mam wrażenie, że dziś dużo większą uwagę niż w przeszłości przykłada się do myślenia i planowania ewentualnego rodzicielstwa. Wiemy, że mamy taki wybór. Nie musimy wchodzić w schemat: praca — małżeństwo — dzieci, tylko faktycznie możemy to przemyśleć i podjąć decyzję samodzielnie.
W kontekście rozmów o bezdzietności bardzo ciekawym wyborem wydaje mi się Twój zawód. Wielu osobom wydaje się, że osoby, które nie chcą mieć dzieci, tych dzieci po prostu nie lubi. Mam wrażenie, że tym zawodem przełamujesz takie stereotypowe myślenie.
Spotykałam się często ze zdziwieniem, ale też komentarzami, że zmarnuję mój potencjał opiekowania się dziećmi, jeżeli sama mamą nie zostanę. Mam wrażenie, że ludzie nie są w stanie odróżnić tego, że ktoś pracuje z dziećmi, od tego, czy chce mieć dzieci, albo stworzyć rodzinę z dzieckiem. To są dwie zupełnie inne życiowe role. Bycie nianią przez kilka godzin dziennie pozwala mi realizować siebie, ale bycie rodzicem jest czymś zupełnie innym. Wiąże się z poświęceniem dziecku 24 godzin na dobę, poświęceniem finansowym, czasowym, poświęceniem swojego ciała.
Czy widzisz jakieś trudności, czy problemy, które mają bądź mogą mieć osoby niedzietne z wyboru, czy to w życiu prywatnym, czy zawodowym?
Ze względu na charakter mojego zawodu, na pewno tego nie odczuwam. Natomiast czuję, że osoby młode wypowiadające się na temat niedzietności, nie są traktowane poważnie. Zdarza mi się słyszeć, że “odmieni mi się, gdy dorosnę, albo dojrzeję”.
Uważam, że super by było, gdyby osoby starsze, bardziej dojrzałe, akceptowały decyzje, które podejmują młode osoby.
Jeżeli ja mówię teraz, że nie lubię zupy pomidorowej, to nie znaczy, że za dziesięć lat nie będę jej lubiła. Być może ją polubię, ale w tym momencie tak nie jest.
Ten temat jest o tyle drażliwy, że dotyka innych osób w naszym otoczeniu. Naszą decyzją w pewien sposób odbieramy dziadkom, czy ciociom możliwość zostania w roli, o której oni marzą. Natomiast my też nie możemy na siłę uszczęśliwić kogoś swoim kosztem. Dlatego największe trudności widzę w tym, że starsze osoby nie chcą wysłuchać młodszych, zarzucają im brak życiowego doświadczenia. Natomiast ja nie widzę tutaj zbieżności. Mogę czegoś nie chcieć teraz, mówić o tym głośno, ale też nie wykluczać tego, że za 20 lat będę zupełnie inną osobą z innymi potrzebami. Jest taka możliwość.
Obecnie jestem w takiej sytuacji zdrowotnej, że jeżeli nie podejmę odpowiedniego leczenia, to za 10, 15, czy 20 lat na pewno nie będę mamą. A leczenia nie mogę podjąć ze względu na różne skutki uboczne, które są w moim przypadku bardzo poważne. Więc teraz stoję przed wyzwaniem, podejmuję świadomą decyzję i wiem, że to jest decyzja, która będzie…
Miała swoje konsekwencje w przyszłości.
Dokładnie. Ale muszę zaufać sobie w tym momencie. Nie mam innego wyboru i podejmuję świadomie decyzję za osobę, którą będę za 20 lat.
Niedzietność to coraz częstszy temat w debacie publicznej. Osobom niedzietnym zarzuca się egoizm, niemyślenie o przyszłości Polski, która stoi na skraju demograficznej zapaści. Jak odpowiadasz na różnego rodzaju argumenty, które są szczególnie widoczne w internecie — te wszystkie zdania “kto ci szklankę wody na starość poda” i “kto będzie pracował na twoją emeryturę”?
Nie masz żadnej pewności, że Twoje dziecko poda Ci tę szklankę wody na starość. Na wszystkie te komentarze można bardzo szybko znaleźć odpowiedź, tylko trzeba chwilę pomyśleć. Szklanka wody nie nie jest problemem. Osoby bezdzietne dużo chętniej i bardziej zażyle budują społeczne więzi ze znajomymi, czy sąsiadami. To są relacje, o które dbamy. Warto pamiętać, że nasze społeczeństwo ogólnie się starzeje. Powstają specjalne miasteczka, czy punkty, w których spotykają się seniorzy i wspierają siebie nawzajem. Jeśli chodzi o emerytury, to problemem jest system, który powinniśmy zmienić. Odprowadzam składki, pracuję na moją emeryturę, więc zupełnie nie rozumiem tego zarzutu. To system jest niewydolny.
Często pojawia się też komentarz “a co, jeśli będziesz żałowała na starość, że nie masz dzieci”? Kobiety są w stanie podjąć decyzję za siebie. Może się zdarzyć, że będziesz żałować, może się zdarzyć, że nie. Każda decyzja, którą podejmujemy, obarczona jest takim ryzykiem.
Gdy nie czujesz się na siłach, lepiej według mnie podjąć decyzję, aby nie zostawać mamą, nie rozczarować dziecka, niż się na dziecko zdecydować, liczyć na to, że sytuacja się jakoś ułoży i później tego żałować. Z moich obserwacji wynika, że to się nigdy samo nie układa.
Jak byś chciała, żeby wyglądała narracja o bezdzietności? Czy coś powinno się zmienić?
Chciałabym, żeby niedzietność była postrzegana jako coś naturalnego i normalnego. Żeby była drugą, obok rodzicielstwa, opcją do wyboru. Dużym problemem wydaje mi się też to, że ludzie nie rozmawiają o tym, czy chcą mieć dzieci, czy nie. Fajnie byłoby o tym rozmawiać przed pierwszym stosunkiem, a jeżeli nie jest to adekwatny moment, to później będąc w związku, a na pewno przed ślubem. Ważne, żeby siebie i swoją wiedzę update’ować w tym zakresie.
Mam też wrażenie, że nam kobietom dużo łatwiej jest się o tym wypowiadać, ale brakuje męskich głosów w tej narracji. Znam sporo rodzin, w których kobieta podjęła decyzję o posiadaniu dziecka za siebie i partnera, a mężczyzna w ogóle się teraz nie spełnia w roli ojca. Oczywiście to ważne, aby o niedzietności czy dzietności wypowiadały się kobiety, bo dotyczy to przede wszystkim naszych ciał, ale uważam, że ta męska perspektywa jest równie istotna. I powinna w tej narracji wybrzmieć.
1 sierpnia razem z marką YES wystartowała nasza miesięczna kampania “YES, I don’t”, w której oddajemy głos osobom niedzietnym z wyboru. W ramach kampanii powstała seria filmów edukacyjnych, które prezentują historie oraz doświadczenia osób i par niedzietnych w różnym wieku. Rozmawiamy z bohaterkami tych filmów.
Popieram w 100% i gratuluję. Od dziecka wiedziałem, że nie będę mieć dzieci. Miałem 12 lat, gdy po raz pierwszy świadomie rodzicom, że ode mnie wnuków nie będzie. Dzisiaj mam 36 lat i wbrew temu, co latami słyszałem od masy ludzi krytykujących mój wybór – nie “przeszło” mi ani “nie zachciało”. I nie zaryzykowałem “jak będziesz mieć swoje to ci się zmieni”. Absurdalna logika: zrób sobie dzieciaka, żeby się przekonać, czy go chcesz.
Popieram osoby trzymające się twardo i nie poddające presji społecznej
Dziękujemy Łukasz, że podzieliłeś się swoimi doświadczeniem. To bardzo cenny głos!
Już jako nastolatka mówiłam, że dzieci mieć nie chce i nie będę. Rodzicom powtarzałam, że wnuki jeżeli już będą, to u mojego młodszego o 8 lat brata. Również przez jakiś czas pracowałam jako opiekunka, śmieję się, że jestem bardzo dobrą “ciocią” dla dzieci w otoczeniu. Niestety wśród starszych osób zawsze słyszałam, ze na pewno się to zmieni, że przecież byłabym taką dobrą matka itp. To chyba najbardziej uciążliwy element takiej deklaracji, konieczność argumentowania dlaczego. Jakoś osoby chcące posiadać dzieci nikt nie pyta – a czemu, a nie będziesz żałować, a jesteś pewna? W moim przypadku na decyzję składało się wiele elementów – brak chęci, ryzyko chorób genetycznych, moje zdrowie psychiczne. Mam obecnie 36 lat, z mężem od początku jak się poznaliśmy otwarcie rozmawialiśmy na wiele tematów, w tym na temat dzieci. Oboje ich nie chcieliśmy i na pewno nie zmienimy zdania. Myślę też, że nie będziemy żałować. Szkoda mi tylko, że pół życia na każdym zjeździe rodzinnym człowiek musi walczyć z pytaniami. Ja akurat mam silny charakter, więc łatwo sobie z tym radziłam. Ale o wiele przyjemniej byłoby nie musieć… o ile łatwiej było by innym osobom, które dzieci nie chcą, nie stawać pod obstrzałem pytań. Cieszę się, że zaczyna się promować fakt, że mamy wybór, i że posiadanie dzieci to nie jedyna ścieżka w życiu.
Bardzo dziękujemy, że podzieliłaś się z nami swoją historią.