Opublikowano: 27 października 2023
Ostatnia aktualizacja: 9 maja 2024
„Miało Cię nie być” w reżyserii Kuby Michalczyka i ze scenariuszem Katarzyny Sarnowskiej mógł być pierwszym filmem w polskim kinie, który porusza temat aborcji w sposób, jakiego jeszcze u nas nie było. Niestety, są w nim postacie i wątki, które nadal pokazują tę kwestię stereotypowo.
„MIAŁO CIĘ NIE BYĆ”. JAK NIE MÓWIĆ O ABORCJI W KINIE
Scenarzystka Katarzyna Sarnowska (autorka scenariuszy do m.in. takich filmów jak „Chemia” czy „Wszystkie nasze strachy”) postanowiła opowiedzieć o aborcji, przedstawiając historię 17-letniej Ryfki (Sonia Szyc), która dowiaduje się, że jest w nieplanowanej ciąży. W jednej z pierwszych scen widzimy, jak bohaterka chce odebrać z poczty przesyłkę, ale zamówiona z Niemiec paczka znika w tajemniczych okolicznościach (za chwilę dowiadujemy się, że za sprawą pracownika poczty, który mówi o „klauzurze sumienia” i najwyraźniej doskonale wiedział, co było w środku). Nie wszyscy widzowie domyślą się, że przesyłka, na której tak bardzo zależało 17-latce, zawierała tabletki do aborcji farmakologicznej.
Nastolatka nie rezygnuje z powziętej decyzji i szuka innych sposobów na przerwanie ciąży. O sytuacji, w której się znalazła, nie informuje jednak swojej matki, żadnej z przyjaciółek, ani nawet chłopaka, który jest ojcem dziecka (prosi go wprawdzie o pożyczkę, ale podaje inny powód). Dziewczyna wie, że musi pozyskać pieniądze na zabieg.
PSEUDO FEMINISTKI I PRACOWNICE SEKSUALNE
Odwiedza Michała (Borys Szyc), swojego ojca, z którym nie ma bliskiej relacji. To właśnie on przypadkowo dowiaduje się o ciąży córki i postanawia pomóc w jej usunięciu.
I tutaj zaczyna się cała litania absurdalnych postaci i dialogów. Michał jest wielce zdziwiony, że 17-latka uprawia seks, a w jednej z rozmów sugeruje, że zabezpieczeniem przed ciążą ma być seks analny. Panie Michale, a może jednak prezerwatywa?
Mężczyzna jest jednak świetnie zorientowany w możliwych opcjach terminacji ciąży, na które może zdecydować się 17-latka. Opowiada o jednej ze swoich partnerek, którą zawiózł na zabieg do Czech, gdzie w bezpiecznych i komfortowych warunkach mogła wykonać aborcję. Jednak nie zawozi córki do naszych południowych sąsiadów, zamiast tego odwiedza swoje byłe, które mogą teoretycznie pomóc nastolatce.
Jedną z nich jest zadufana w sobie lekarka i pseudo feministka (Magdalena Cielecka), która uważa, że każda kobieta choć raz w życiu powinna zrobić aborcję, „bo to uwalniające doświadczenie”, ale ostatecznie nie decyduje się wypisać nastolatce recepty. Kolejna to starsza pracownica seksualna (Iza Kuna) z klubu ze striptizem, która oferuje 17-latce kontakt do lekarza wykonującego nielegalnie aborcję, przy okazji wygłaszając farmazony o życiu.
Jeśli scenarzystka chciała pokazać, jak wygląda sytuacja Polek, która chcą przerwać ciążę, to wyszło to dość karykaturalnie. Nie chodzi już nawet o to, że Ryfka to jedna z uprzywilejowanych kobiet, które mają wiedzę o możliwościach terminacji ciąży, znajomości oraz fundusze (czy to na nielegalny zabieg w polskim gabinecie lekarskim, czy wyjazd za granicę). Ale o to, że o aborcji opowiadają stereotypowo pokazane postacie: nawiedzona pseudo feministka, która jest wprawdzie za wyborem, ale ze strachu, nie pomaga bohaterce, oraz pracownica seksualna.
Gdy nastolatka z ojcem trafiają ostatecznie do gabinetu lekarza, który ma przeprowadzić nielegalną aborcję, jest to miejsce ponure, ciemne, bezosobowe, takie, z którego chce się jak najszybciej uciec.
Gdy w kolejnej scenie widzimy Ryfkę poza gabinetem, jesteśmy przekonani, że zrezygnowała z zabiegu. Okazuje się jednak, że to ojciec wyciągnął ją siłą od lekarza i teraz stara się przekonać ją do ponownego przemyślenia swojej decyzji. Wyznaje, że przed laty to on naciskał na partnerkę (czyli matkę głównej bohaterki), by ta nie przerywała ciąży, choć ostatecznie nie zaangażował się w wychowanie córki. Mimo tego, że wie, jaki stosunek do aborcji ma chłopak jego córki (jest przeciw), namawia ją do tego, by poinformowała go o ciąży. Tłumaczy, że on też ma prawo wiedzieć. Chyba tylko jedna wypowiedź w filmie trafia w sedno problemu, gdy Ryfka mówi do ojca, „że jeżeli się nie jest gotowym, żeby być rodzicem, to się nie powinno nim być”.
Nie będę zdradzać Wam zakończenia, bo może zechcecie wybrać się do kina i przekonać się o tym, jak w polskim kinie nadal mówi się o doświadczeniu aborcji. Czy doczekamy się w końcu filmu, który nie będzie pokazywał tego tematu stereotypowo?
ABORCJA NA EKRANIE
Polskie (ale także światowe) kino nigdy nadmiernie nie interesowało się tematem aborcji. Do produkcji, które starały się podejść do kwestii nieplanowanej ciąży w sposób, który nie pokazywał aborcji w kategoriach moralnego dylematu czy tragicznego wyboru, zaliczyć można zaledwie kilka tytułów, o których dziś pamiętają zapewne tylko zapaleni kinomanii i studenci filmoznawstwa.
W większości przypadków przerwanie ciąży ukazane zostało jako grzech, za który kobietę spotka kara (czy to pod postacią ostracyzmu, depresji, czy samobójstwa). Jeśli bohaterka planowała przerwanie ciąży, najczęściej odchodziła od tego zamiaru i decydowała się zostać matką. W obrazach, które dotykają tego tematu, brakowało zróżnicowanego podejścia do kwestii aborcji, a scenarzyści najczęściej powielali popularne przekonania, według których kobietę, która podejmie decyzję o przerwaniu ciąży, musi spotkać „zasłużona” kara.
Jednak doświadczenia kobiet, które zdecydowały się przerwać nieplanowaną ciążę, wyglądają często inaczej, o czym pisała w swojej książce „Aborcja jest” Katarzyna Wężyk. Dziennikarka tłumaczyła, że większość bohaterek, z którymi miała okazję rozmawiać, przyznawała, że po zabiegu odczuwała ulgę. Wężyk dodaje, że dla kobiet traumatyczne było nie tyle samo przerwanie ciąży, ile upokorzenie i lekceważenie ze strony państwowej służby zdrowia. Potwierdza to lekarka Natasza Blek, współtwórczyni inicjatywy Lekarze Kobietom. „Osoby po aborcji przeżywają różne stany, ale uczuciem najczęściej zgłaszanym jest ulga. Według Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego aborcja nie jest zagrożeniem dla zdrowia psychicznego niedoszłej matki, zwłaszcza na wczesnym etapie ciąży. Żadne światowe badania nie wykazały, by istniało coś takiego jak tzw. syndrom postaborcyjny. To mit, którym straszą nas środowiska konserwatywne” (za „#SEXEDPL. Rozmowy Anji Rubik o dojrzewaniu, miłości i seksie”).
Pamiętaj! Jeśli okaże się, że jesteś w ciąży, a nie chcesz w niej być, możesz o tym porozmawiać z zaufaną osobą dorosłą, kimś bliskim lub z kimś z anonimowej infolinii Aborcja Bez Granic +48 22 29 22 597, zwrócić się do Women Help Women, Kobiety w Sieci, Women on Web. Dostaniesz tam też informacje o bezpiecznym przerywaniu ciąży.