Antyprzemocowa linia pomocy +48 720 720 020

Wpłać darowiznę dla SEXEDPL

„POKOCHAŁAM SWOJE CIAŁO, GDY ZROZUMIAŁAM, ŻE TO NIE JA GO NIENAWIDZĘ, ALE WSZYSCY DOOKOŁA”

Karlisstas

– Moi rodzice wywierali na mnie ogromną  presję, żebym schudła, a ja… nawet nie byłam wtedy gruba. Mam bardzo zaburzony obraz siebie z dzieciństwa. Gdy patrzę na wszystkie zdjęcia z tamtego okresu, nie widzę na nich grubej Karli – mówi Karlisstas, twórczyni internetowa, makijażystka i charakteryzatorka, a także ambasadorka naszej akcji #HEJTOUT.

Dagmara Łacny: W ubiegłym roku Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę opublikowała raport „Diagnoza przemocy wobec dzieci w Polsce 2023”. Wynika z niego, że 79% dzieci i młodzieży przynajmniej raz w swoim życiu doświadczyło przemoc. Osoby młode najczęściej krzywdzone są przez swoich rówieśników – zarówno w szkole, jak i w internecie. Jakie Ty masz wspomnienia z czasu szkoły? 

Karla: W tamtym okresie doświadczyłam bardzo dużo hejtu. Z tego powodu nienawidziłam szkoły. Klasy 4-6 wspominam jako prawdziwy emocjonalny rollercoaster. W latach, w których dorastałam, królowały inne standardy piękna, powszechna była tzw. kultura diety, wszystkie magazyny promowały bardzo szczupłą, wręcz wychudzoną sylwetkę. Ja od zawsze miałam duże biodra, które nie były wtedy jeszcze modne. Dopiero w liceum, gdy popularne zaczęły być Kardashianki, a dzięki nim pojawił się także nowy kanon piękna, moja sylwetka zaczęła podobać się innym. 

A czy nauczyciele reagowali na to, co spotykało Cię ze strony innych uczniów?

Hejt spotykał mnie ze strony rówieśników, ale w dużej mierze odpowiedzialni za niego byli nauczyciele, którzy w żaden sposób nie reagowali na to, co się działo, a wręcz przyczyniali się do jego eskalacji. Pamiętam, że w podstawówce byłam na diecie i musiałam zjeść posiłek. Nauczyciel zwrócił się do mnie po nazwisku i powiedział: „Wyjdź z klasy i nie żryj jak świnia”. Takich odzywek w moim kierunku było więcej. 

Karlisstas

Jeszcze gorzej było w liceum, kiedy prześladowała mnie dyrektorka, której nie odpowiadało tylko to, jak wyglądam. Specjalnie używam takiego mocnego słowa, bo do tego sprowadzało się jej zachowanie. Wszyscy dobrze wiedzieli, że pani dyrektor ma swoich ulubieńców, którzy są według niej piękni. Wszystko zaczęło się, gdy pewnego dnia przyszłam do szkoły w spódnicy. Wtedy pierwszy raz zauważyła mnie na korytarzu, dlatego  powiedziała całemu gronu pedagogicznemu, że powinni zwracać uczniom uwagę na to, jak przychodzą ubrani. Miała na myśli mnie. 

Co to była za spódnica, że wywołała takie oburzenie?

To była zwyczajna spódnica, ale kiedy masz większe biodra, czy piersi, to wszyscy dookoła uważają, że ubierasz się prowokacyjnie. A to nie jest i nie było moim celem. Próbuję wygodnie przejść przez życie. W tamtej spódnicy dobrze się czułam, ale według dyrektorki wyglądałam wulgarnie. To samo spotkało mnie, gdy pojawiłam się w szkole w dokładnie takiej samej bluzce, jak koleżanka, która miała mniejsze piersi. Ale to ja zostałam zwyzywana przez nauczycieli. 

Jak wyglądały prześladowania ze strony dyrektorki?

Mieliśmy w liceum taką tradycję, że każda osoba mogła zaśpiewać na studniówce „Niech żyje bal”. Od zawsze miałam bardzo artystyczne zacięcie, chodziłam na zajęcia musicalowe i bardzo chciałam pojawić się na tej imprezie. Wcześniej dyrektorka zabroniła mi występować podczas WOŚP. Teraz usłyszałam, że nie mogę zaśpiewać na studniówce. Innym razem chciałam wziąć udział w konkursie, ale potrzebowałam podpisu ze szkoły, którego ona oczywiście nie chciała mi dać. Poszłam do innej, konkurencyjnej  placówki po ten podpis, a na konkursie zajęłam chyba pierwsze miejsce. Gdy informacja o mojej wygranej pojawiła się w gazecie, podpisano mnie jako uczennicę tamtej szkoły. Na WOŚP też ostatecznie wystąpiłam i przyszłam oczywiście na studniówkę, mimo że byłam po poważnej operacji kolana. Wiedziałam, że dyrektorka bardzo nie chciała, żebym się pojawiła. Ale ja tańczyłam przed nią dumnie, chociaż noga bardzo mnie bolała. 

Karlisstas
Szukałaś w tamtym czasie pomocy u dorosłych? Szkolnego psychologa, albo rodziców?

Do psychologa nie mogłam się zwrócić, bo chodziło przecież o panią dyrektor. Ale w tamtym okresie przeszłam już swoją wewnętrzną przemianę i jak to się mówi, nie dałam sobie w kaszę dmuchać. Nie przejmowałam się tym, że pani dyrektor ma ze mną problem, bo wiedziałam, że mogę zrobić jej na złość na 16 sposobów. Często się z nią konfrontowałam. W rozmowach przywoływałam różne ustawy dotyczące praw ucznia, żeby pokazać jej, że się myli i że nie może mi zabraniać różnych rzeczy. Jeden z takich przepisów mówi, że uczeń powinien być zachęcany przez nauczycieli i dyrektora do tego, aby uczestniczył w życiu szkoły. A ona mnie do tego wszystkiego wręcz zniechęcała. Dlatego starałam się robić wszystko, aby choć trochę utrzeć jej nosa. 

Co było powodem przełomu, tej wewnętrznej przemiany, dzięki której w liceum miałaś w sobie już tyle odwagi i siły, żeby się temu hejtowi przeciwstawić?

To był proces, ale pamiętam moment, w którym dotknęłam tego przysłowiowego dna, od którego się odbiłam. Nie było to związane z hejtem, którego doświadczałam w szkole, ale z sytuacją w moim domu.

Moi rodzice wywierali na mnie ogromną  presję, żebym schudła, a ja… nawet nie byłam wtedy gruba. Mam bardzo zaburzony obraz siebie z dzieciństwa. Gdy patrzę na wszystkie zdjęcia z tamtego okresu, nie widzę na nich grubej Karli.

Ale w mojej głowie jestem ogromna. A ja nigdy nie jadłam dużo, bo po prostu nie miałam czasu na jedzenie. Bardzo dużo ćwiczyłam, byłam baletnicą, chodziłam na basen. Wszędzie poruszałam się na pieszo, bo tu, gdzie mieszkam, nie ma autobusów. 

Żyłam pod bardzo silną presją ze strony rodziców, chodziłam na mnóstwo zajęć pozalekcyjnych, przeszłam niezliczoną liczbę diet i w pewnym momencie po prostu się załamałam.

Mam za sobą trzy próby samobójcze. Było ze mną naprawdę źle. Paradoksalnie życie uratowała mi poważna kontuzja kolana, której doznałam w szóstej klasie i która przykuła mnie na wiele tygodni do łóżka.

Do dzisiaj mam bardzo duże powikłania po tamtym urazie, ale w tamtym momencie zrezygnowałam ze wszystkiego. Leżałam przez miesiąc w domu i w końcu moja głowa mogła odpocząć, a ja miałam czas, żeby poukładać sobie na nowo wiele rzeczy. Byłam w tamtym czasie strasznie przemęczona, chociaż byłam przecież jeszcze dzieckiem. 

Karlisstas

Od tamtego czasu moi rodzice przeszli dużą przemianę. Inaczej na mnie patrzą. Do dziś trochę im wypominam, to co działo się w dzieciństwie i za każdym razem ucinam temat, gdy chcą mnie nawrócić na „szczupłą stronę mocy”. Mówię im: Mieliście swój czas, nie wykorzystaliście go dobrze.

Dlatego nie popieram odchudzania dzieci. Doświadczyłam z tego powodu ogromnej traumy, z którą nadal się borykam. 

Tamto wydarzenie sprawiło, że dziś wydajesz się być bardzo pewną siebie i silną osobą. Jaka jest dziś twoja relacja z ciałem i twoje podejście do ciałopozytywności? 

Miłość do ciała pojawiła się w momencie, w którym zdałam sobie sprawę, że to nie ja go nienawidzę, ale wszyscy dookoła. Zauważyłam, że to inni nie lubią tego, jak wyglądam, a mi to nie przeszkadza. Poukładam sobie wszystko w mojej głowie, chodzę na terapię. Czuje się dobrze ze sobą i moim ciałem, dobrze się odżywiam, ćwiczę.

Jeżeli przeszkadza ci to, jak wyglądam, to twój problem. Możesz rozwiązać swoje problemy gdzie indziej, nie wyładowuj ich na mnie, bo ja sobie na to już pozwolę. 

Nie lubię słowa ciałopozytywność, narosło wokół niego sporo przekłamań. Nie używam go na swoim profilu, bo nie chcę, żeby definiowano mnie wyłącznie poprzez moje ciało. Chcę po prostu żyć w swoim ciele. Chcę być postrzegana jako IT Girl, czy Clean Aesthetic Girl, a nie gruba clean girl. Najważniejsze jest dla mnie to, żeby inne osoby zauważyły, że mogę być normalną osobą, która żyje w innym ciele, niż chciałoby społeczeństwo. 

Karlisstas
Osoby komentujące to, jak wyglądasz, pojawiają się na twoim profilu. Nie da się od tego uciec. Jak dziś radzisz sobie z hejtem?

Kiedyś byłam bardzo cicha, nie odpowiadałam na zaczepki czy hejt. Dziś jestem zupełnie inną osobą. Jestem głośna, wszędzie mnie pełno, kocham wyrażać siebie. Wiem, kiedy ktoś chce mnie zmanipulować i zdaję sobie sprawę z tego, co mogłabym powiedzieć hejterowi, żeby go zranić. Domyślam się, że często hejterskie komentarze wypowiadają ludzie, którzy sami byli kiedyś grubi i dziś chcą wszystkich nawracać. Ale staram się tego nie robić i nie odpowiadam hejtem na hejt.  

@karlisstas

A Ty jak sobie radzisz z hejtem? Podzielcie się swoimi historiami pod #hateout @tmobilepl @sexed.pl #tmobilepl #sexedpl #biggirltalkbykarla

♬ original sound – Karla – Karla

Od jakiegoś czasu w ogóle nie odpisuję na hejterskie komentarze. Wcześniej obracałam je w żart, ale żart powtarzany tysiące razy, przestaje być śmieszny. Na TikToku jest mnóstwo bardzo młodych osób, które często podłapują takie „żarty”, bo widzą, że hejterskie, obraźliwe komentarze dostają dużo lajków i zasięgów. Wydaje im się, że jak też będą w ten sposób pisać, to będą cool. Teraz wszystko usuwam i nie uważam, że to coś złego.

To jest mój profil, ja go moderuję i mogę to robić w sposób, jaki mi się podoba. Uważam, że zostawianie hejterskich komentarzy jest szkodliwe, nie chcę, żeby ktoś inny mógł je zobaczyć.

Dzięki temu, że TikTok ma możliwość filtrowania komentarzy, nie muszę robić tego ręcznie. Wpisuję po prostu konkretne słowa, których nie chcę widzieć na moim profilu, a aplikacja usuwa takie komentarze za mnie. Dzięki temu nie muszę się denerwować i jestem szczęśliwa.

Tekst powstał w ramach projektu #HEJTOUT, którego celem jest wyposażenie młodych ludzi w narzędzia i strategie pozwalające zminimalizować negatywne skutki psychologiczne wynikające z doświadczania hejtu. Partnerem projektu jest T-Mobile Polska.

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

podstawy edukacji seksualnej